Jeśli czytacie mnie już trochę, wiecie o mnie jedno. Uwielbiam schludne, pastelowe odcienie lakierów na paznokciach, wybierając je znacznie częściej niż te intensywne, neonowe czy choćby ciemne i wymagające. Wszystko to wynika trochę z gustu, który jest kwestią indywidualną, ale i z przekonania, że tylko porządnie ogarnięte, estetyczne paznokcie, czyli te skrupulatnie (a nie niechlujnie) pomalowane i w towarzystwie ogarniętych skórek, to te naprawdę piękne. Dziś więc o oliwkach, dzięki którym jedno w Waszym manicure będzie pewne: bez względu na dobór odcienia, dłonie będą wyglądać na zadbane i ogarnięte – zawsze.
Oliwki Flower Essence od Semilac
Trzy nowe maluchy, czyli oliwki do skórek i paznokci Semilac przyciągają uwagę już na pierwszy rzut oka, za sprawą dwukolorwej, dwufazowej formuły, i prawdziwych płatków kwiatów zatopionych w żelowej formule. Wyglądają bosko, ale nie tylko z tego względu warto zwrócić na nie uwagę. Osobiście niechętnie sięgałam po oliwki i inne maziaje, kojarząc je z tłustymi, mdłymi olejkami o niekonkretnym działaniu – chwila błysku i powierzchowne natłuszczenie skórek, które niewiele robi. W oliwkach Semilac kryją się jednak aktywne ekstrakty z roślin, takich jak:
- ekstrakt z zielonej herbaty
- wyciąg z żeńszenia
- olej z nasion słonecznika
- wyciąg z rozmarynu
co sprawia, że są to fajne, skoncentrowane formuły o realnym działaniu wpływie na wygląd i kondycję skórek. A jakim?
Kwiatowe oliwki do skórek – działanie
Zacznijmy od tego, że oliwki te nie są magicznym remedium na skórki, które są w opłakanym stanie. Wiem coś o tym, bo czasem też płynę, i nerwowo je skubię, wycinam odrobinę za daleko lub maltretuję w inny sposób – wtedy mimo smarowania choćby płynnym złotem, niewiele im pomożecie. Jeśli jednak Wasze skórki są z grubsza nieuszkodzone, ale na przykład:
- przesuszone
- twarde
- jaśniejsze od reszty skóry wokół paznokcia
- z tendencją do zadzierania się
to regularna pielęgnacja uwzględniająca oliwkę będzie tu jak najbardziej wskazana.
Oliwki dostępne są w trzech opcjach kolorystycznych, różniących się zawartością poszczególnych olejków i zapachem. Violet Energy z ekstraktem z japońskiej wiśni pachnie najbardziej syntentycznie, choć to jej działanie lubię najbardziej – Orange Strenght to aromat słodkiej nektarynki, a różowa Pink Power to coś jakby… soczyste liczi.
I voila – na zdjęciu macie moje skórki, około tydzień po ogarnięciu podczas manicure, traktowane w międzyczasie jedynie kremem i wspomnianymi oliwkami. Lubię je wcierać na noc, zwłaszcza po kąpieli, wtedy wchłaniają się najlepiej. Świetnie też wieńczą świeży mani, dodając matowym skórkom blasku i zdrowego wyglądu.
Dodaj komentarz