Ekstremalne oczyszczanie: czarna maska Pilaten

Jeśli chodzi o maseczki do twarzy, zdecydowanie należę do #TeamPeelOff – nie znoszę zimnych i wodnistych masek w płacie czy żelu, a poza tym jest coś satysfakcjonującego w odrywaniu takiej płachty. Dziś o jednej takiej, której ściąganie nie należy do przyjemnych, jednak efekty są tego warte. Poznajcie słynną, koreańską black mask Pilaten.
Kilka technicznych słów na temat koreańskiej, czarnej maski Pilaten:
Maseczka polecana jest do wielu typów cer, w szczególności tłustej i mieszanej, ze skłonnością do występowania zaskórników (również zamkniętych wągrów) oraz powiększonych porów skórnych. Naturalne składniki gwarantują bezpieczeństwo stosowania bez ryzyka podrażnień.
– Doskonale oczyszcza skórę z zanieczyszczeń
– Usuwa martwy naskórek
– Zmniejsza widoczność porów
– Reguluje pracę gruczołów łojowych
– Wygładza powierzchnię skóry
– Usuwa martwy naskórek
– Zmniejsza widoczność porów
– Reguluje pracę gruczołów łojowych
– Wygładza powierzchnię skóry
Zawiera aktywny węgiel pozyskiwany z bambusa, który ma właściwości oczyszczające, bakteriobójcze i ściągające, dzięki czemu dokładnie usuwa nadmiar tłuszczów znajdujących się na powierzchni skóry. Niweluje także efekt „świecenia się” twarzy. Dodatkowo poprawia koloryt cery delikatnie ją rozjaśniając.
Sposób użycia: Maskę nałożyć równomiernie na suchą skórę twarzy omijając okolice oczu. Odczekać aż maseczka całkowicie zaschnie, po czym delikatnym ruchem oderwać ją i zdjąć.
Efekt: Idealnie oczyszczona, wygładzona i zmatowiona cera.
Maska Pilaten to jeden z popularnych ostatnio produktów na bazie aktywnego węgla – tutaj akurat bambusowego – i taka ekstremalna wersja maseczek jakie ostatnio wypuściła Bielenda w serii Carbo Detox. Tuż po wyciśnięciu ze zgrabnej, czarnej tubki, nic nie zwiastuje armageddonu, jaki następuje po aplikacji. Jest lejąca i oleista jak smoła, początkowo miałam nawet wrażenie że wcale nie zastygnie. Nakładałam ją płaskim pędzlem, aby dobrze dotrzeć m.in. w okolice nosa. Apropo okolic: naprawdę omijajcie bliskie rejony oczu, ust i brwi. Zaufajcie mi. Aha – przed aplikacją zaleca się parówkę skóry lub gorącą kąpiel, by pory otworzyły się i to, co maska ma wyciągnąć, zaczęło wyglądać na zewnątrz.
Nałożyłam grubszą warstwę – tu trzeba wyczuć sprawę, bo zbyt cienka będzie problematyczna w ściągnięciu, a zbyt gruba – będzie schła godzinę. Moja całkowicie zastygła po około 30 minutach, co objawiło się ściągnięciem i wrażeniem cementu na twarzy. Przystąpiłam do stopniowego odrywania.
To naprawdę nie jest przyjemne – maska tak mocno przykleja się do skóry, że nie odłazi w formie żelowej płachty – jest sucha, jakby od wewnętrznej strony pokryta klejem. Zdecydowanie warto wziąć to pod uwagę, jeśli się ma cerę wrażliwą, suchą lub z widocznymi podrażnieniami czy rankami – wtedy serdecznie odradzam.
Skóra tuż po odkryciu spod smolistej warstwy nie wyglądała najlepiej – była mocno zaczerwieniona, podrażniona, jak po… depilacji woskiem. Od razu wklepałam w nią bardzo treściwy krem, bo miałam wrażenie, że woła o pomoc. Gdy się jednak przyjrzeć, to faktycznie, maska bardzo skutecznie odkleja i odrywa wraz ze sobą wszelkie zanieczyszczenia, to co w skórze siedzi. Zdecydowanie lepiej jest nakładać ją tylko na mniejsze, problematyczne obszary nosa czy czoła – w moim wypadku zapaćkanie sobie linii żuchwy było czystym sadyzmem bez większej potrzeby. Jeśli jednak chodzi o te przetłuszczające się, zanieczyszczone miejsca – maska po prostu się sprawdza. To jest działanie, które bardzo przypomina mi maseczki żelatynowe – mocne, suche i takie “rwące”. Gdybym jednak miała świadomość istnienia takiej maski x lat wstecz, borykając się z trądzikiem, sądzę, że byłaby to wiedza zbawienna.
Podsumowując, Pilaten to ekstremalnie mocna, oczyszczająca maska-odkurzacz, którą polecam stosować niezbyt często i najlepiej punktowo. Dostępna jest w wygodnych, jednorazowych saszetkach lub w tubce 60ml w cenie 24,99zł. To zdecydowanie skuteczny i bezkompromisowy sposób na mocne oczyszczanie, ale koniecznie należy jej stosowanie połączyć z kojącym serum lub intensywnie regenerującym kremem. Ale warto!
Polecicie mi jakieś sprawdzone maski typu peel-off? 🙂
______________
Miskejt.pl to więcej, niż blog kosmetyczny – znajdziesz tu wszystko, czego potrzebujesz żeby świadomie i bez wtopy poruszać się w świecie makijażu i pielęgnacji. Zerknij niżej i zobacz, na co jeszcze warto zwrócić uwagę 🙂
Jeśli wpis Ci się spodobał – zostaw komentarz, jeśli masz pytania – również. To miejsce na pochwałę, konstruktywną krytykę, lub cokolwiek poza reklamą, na co masz ochotę.
Social media