Paleta Too Faced Sweet Peach

Ostatnio gęsto u mnie od palet: trochę to zrządzenie losu, a trochę kwestia budowania porządnej i świadomej kolekcji, po kilku latach dość przypadkowych wyborów. Dziś więc o najnowszym nabytku, czyli pachnącej brzoskwiniami i wróżącej letnią słodycz – paletce Too Faced Sweet Peach.

Paleta Too Faced Sweet Peach: czy warto kupić?

Zadaję to pytanie już na wstępie, choć wnioski powinny nasunąć się Wam same, pod koniec wpisu. Ja w tym miejscu stawiam tezę: tak i już spieszę wyjaśnić, dlaczego tak sądzę. A zatem, po kolei, może od garści informacji technicznych poczynając. Paleta dostępna jest w Polsce od niedawna i po swoim spektakularnym debiucie w ograniczonej ilości, z uwagi na ogromne zainteresowanie – pojawiła się w stałej ofercie Sephory. Szczerze i z ręką na sercu przyznam, że nie brałam jej za szczególnie pod uwagę, zwłaszcza że niedawno przecież zainwestowałam w paletę ZOEVA Cocoa Blend – a dla osoby nie będącej wizażystką i korzystającej z takich kosmetyków na własny użytek, kilka palet to często niemożliwe do zużycia burżujstwo. Szczęśliwy traf chciał, że udało mi się ją wygrać (dziękuję, Ala!) i takim sposobem wpadła w moje ręce. A gdy wpadła, okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.

Too Faced Sweet Peach paleta

Paleta w regularnej cenie kosztuje niemało: 189zł, czyli analogicznie do pozostałych palet Too Faced, w tym słynnych czekolad. Warto zwrócić uwagę, że w tej cenie otrzymujemy jednak aż 18 cieni zamkniętych w solidnym, bo metalowym opakowaniu z lusterkiem (brawo ja – na zdjęciach wciąż nie zerwałam z niego ochronnej folii)Ma to niebagatelne znaczenie, bo wpływa przecież na trwałość samego kosmetyku i jego bezpieczeństwo. Dizajn opakowania może być dyskusyjny – niektórzy zarzucają mu infantylność, ale jak dla mnie – jest idealnym odzwierciedleniem słodkiej, pełnej słońca zawartości. Już przy pierwszym otwarciu, w nos uderza intensywny, brzoskwiniowo cukrowy koktajl – coś jakby drink z likierem owocowym. Ta paleta zdecydowanie pachnie mocno, umilając cały proces wykonywania makijażu. Aromat nie wietrzeje z czasem – ilekroć po nią sięgam, dociera do mnie ten sam owocowy koktajl. Oczywiście już po aplikacji, ulatnia się i staje niewyczuwalny.

Osiemnaście odcieni to dużo, ale to też dobrze tylko w jednym wypadku: gdy kolory są piękne, harmonijne i dobrej jakości. Nie zliczę, ile średnich i przeciętnych palet przewinęło się przez moją kosmetyczkę, a ja z uporem maniaka korzystałam z 3-4 odcieni pośród kilkunastu. Tutaj chyba nie muszę was przekonywać, to widać na pierwszy rzut oka: ta brzoskwiniowa konserwa (wybaczcie skojarzenie, to przez opakowanie) kryje w sobie przepiękne beże, róże, fiolety i brązy, od matów, przez satynę, po oprószone drobinami połyskliwe cacka. Ich kolorystyka, choć trochę się jej obawiałam, jest bardzo twarzowa i świetnie ze sobą współgra. W mojej ocenie, niezależnie czy macie niebieską, zieloną czy też brązową tęczówkę – wyczarujecie przy pomocy tych cieni niejeden makijaż. Dlaczego?

Sweet Peach: słodycz wyborów i możliwości

Tutaj wracamy do kwestii, dla której podkreślałam znaczenie solidnego opakowania. A co ma piernik do wiatraka, a raczej – opakowanie do makijażowych możliwości? Ano, ma. Dzięki temu, że w palecie mamy i jasne, i ciemne odcienie, beżowe, dzienne nudziaki i wieczorne oberżyny i fiolety, paleta spokojnie może być tą naszą jedyną, uniwersalną, dzienno wieczorową, domową i wyjazdową. Ba, doszukałam się tu nawet chłodnego, szaro brązowego cienia, którym przy odrobinie chęci podkreślimy też brwi (mowa o Charmed, I’m Sure). Naprawdę, uwielbiam w tej palecie to, jak bardzo, mimo swojej brzoskwiniowej, nieco różowej tonacji, pozostaje uniwersalna.

swatche palety too faced sweet peach

Jakość cieni w paletce Too Faced Sweet Peach: piękne, ale czy dobre?

Tutaj sprawa ma się dwojako. Generalnie jest bardzo dobrze: cienie są miękkie, niektóre wręcz masełkowe i jedwabiste. Pigmentacja jest rewelacyjna – sprawdziłam to w zasadzie od razu, niefortunnie zatapiając palec w jednym z satynowych brązów, podczas otwierania. Wiecie, jak czasem jest – kolory wyglądają świetnie, ale potem- ani palcem, ani pędzlem – nijak nie sposób ich nanieść na powiekę. Tutaj w zasadzie odbywa się to bez problemu: cienie grają z wieloma pędzlami, pięknie się łączą, nie tworzą plam ani smug. Drobne komplikacje mogą pojawić się w przypadku kilku ciemniejszych matów, ale nie ma tragedii – odrobinę pylą, są jakby bardziej suche, jednak gdy już wylądują na powiece – nie tracą niczego ze swojej urody. Na powyższym zdjęciu możecie zobaczyć je oczywiście saute, bez żadnej bazy. Ich trwałość jest bez zarzutu – gdy roztarłam je sobie na grzbiecie dłoni, ciężko było mi je spłukać pod strumieniem bieżącej wody.

Tak jak wspomniałam, uniwersalny charakter palety jest jednym z jej największych atutów. Intensywne smoky, delikatny, dzienny makeup ocieplony rdzwanym brązem w załamaniu powieki – tutaj nic nie stanowi problemu. Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, to lusterko jest tu dość skromne, zasłonięte kartonikowym okienkiem. Ale to już naprawdę zarzut z rodzaju „okej, znajdę na nią haka, żebyście wytłumaczyły przed sobą odsunięcie tego zakupu w czasie”.

Co mogę dodać? Moje pierwsze, bliższe spotkanie z marką Too Faced zakończyło się zdecydowanie pełnym zauroczeniem. Paleta jest piękna, cienie są świetne, a dodatkowe smaczki takie jak zapach czy fakt, że… składana jest na Dominikanie, tylko dodają jej urody. Mimo, że jej cena do najniższych nie należy, gdybym obecnie rozważała zakup jednej, ponadczasowej palety – wiedząc już, jak się sprawdza, na pewno wzięłabym ją pod uwagę. Będzie cieszyć oko i amatorki, i profesjonalnej wizażystki – tego jestem pewna. U mnie działa jakiś dodatkowy aspekt psychologiczny – paleta kojarzy mi się z wakacjami, przywodzi na myśl coś miłego, sentymentalnego. Jeśli postanowicie w nią zainwestować – nie będziecie żałować a każdy makijaż będzie czystą przyjemnością. Stawiam o to brzoskwiniowe bellini ;).

too faced sweet peach

Czy was też urzekła brzoskwiniowa kompozycja Too Faced? Macie ją w swojej toaletce, a może planujecie zakup i wahacie się pomiędzy nią a inną paletą?

SPRAWDŹ INNE PALETKOWE WPISY: