Niech Was nie zwiedzie ten tytuł: nie chodzi o mnie: nie straciłam nagle umiejętności wykonywania sobie samodzielnie hybrydy. Nie znaczy jednak, że taka myśl nie krążyła i po mojej głowie, zwłaszcza dobrych kilka lat temu, gdy dopiero zaczynałam domowe próby jej wykonywania. Dlatego dziś mała kapsuła czasu – i wpis w formie najczęściej pojawiających się wątpliwości, które możecie mieć zwłaszcza na początku przygody z hybrydami. Większość całkiem łatwo rozwiać przy odrobinie taktyki i wprawy – a błędy, które je powodują, nie powinny zrażać do działania.
- Mój manicure nie jest tak precyzyjny jak ten z salonu
Na pierwszy ogień całkiem poważny temat, a to dlatego, że pojemny i mogący wynikać z kilku różnych kwestii. Na bazie własnego doświadczenia mogę stwierdzić, co wpłynęło na mój progres – bo na początku też nie było idealnie. Po pierwsze, co banalne, ale ma znaczenie: dobre światło do pracy. Odkryłam to, gdy po kilku razach z byle lampą biurową miałam zawsze asymetrycznie pomalowane paznokcie z niedociągnięciami po jednej stronie. Do równomiernego oświetlenia zawsze i niezmiennie polecać będę lampę bezcieniową taką jak ta, której sama używam i to zdecydowanie game changer – więcej o niej pisałam tutaj. Druga kwestia odnośnie precyzji i jak najbardziej dopracowanego efektu końcowego, to korzystanie z odpowiednich akcesoriów. Pędzelki, w które wyposażone są hybrydy Semilac, są dla mnie bardzo wygodne, ale nie ukrywajmy – czasem, aby domalować naprawdę pod skórki, warto sięgnąć po malutki, precyzyjny pędzelek i bezpiecznie, bez ryzyka zachlapania, wykończyć ten brzeg paznokcia. Ten mały zabieg może spowodować nie tylko, że manicure będzie bardziej dopracowany – kolor dociągnięty do skórek pozwoli też na lepszą trwałość.
- Nie wiem, ilu produktów użyć, jak grube warstwy nakładać i nie zużywam lakierów, które mam w zapasie
Ten chaotycznie zatytułowany problem chciałabym ująć prostym rozwiązaniem: jeśli rzadko malujesz paznokcie, zależy Ci na samodzielnym mani, ale nie chcesz od razu otwierać salonu manicure – ułatwiaj sobie życie i sięgaj po produkty, które Cię wyręczą. Gdy ja zaczynałam z paznokciami, takie nie istniały – baza, kolor, top były niezbędną trójcą, a do tego jeszcze cleaner, aceton i reszta – robił się z tego całkiem spory niezbędnik. Teraz z kolei mamy do dyspozycji chociażby lakiery typu 5in1 czy One Step, które pozwalają ograniczyć ilość produktów do malowania do minimum, a uzyskać równie dobry efekt. Jeśli więc chcesz od czegoś zacząć, ale nie chcesz uzbrajać się w zbyt wiele akcesoriów na początek – gorąco polecam takie sprytne i wielozadaniowe lakiery, które łączą w sobie bazę, kolor i top, a nawet inne funkcje. To gwarancja łatwiejszego i szybszego w wykonaniu manicure.
- Trwałość domowego manicure hybrydowego jest taka sobie
To słyszałam wielokrotnie od znajomych, które same wykonują sobie hybrydy, zwykle jednak nie dzieje się to bez przyczyny. Zastanów się szczerze, czy odpowiednio i podobnie jak w salonie przygotowujesz swoje paznokcie do malowania: zmatowienie płytki, odtłuszczacz, no i wreszcie – primer. Primer powinien być Twoim dobrym przyjacielem, jeśli masz np. cienką płytkę lub hybryda z różnych powodów lubi opuszczać Twoje paznokcie szybciej, niż powinna. Odpowiedni primer poprawi przyczepność lakieru, przedłuży trwałość i zabezpieczny paznokieć. Primer działa jak taśma dwustronna – łącząc płytkę paznokcia z bazą lub produktem 3 lub 5 w 1. Może to być primer witaminowy lub bezkwasowy, choć osobiście lubię właśnie ten witaminowy, za porcję dodatkowego odżywienia.
- Lubię zdobienia, a sama ich nie wykonam
To coś dla tych z Was, które wybierają salonowy manicure ze względu na zdobienia. Mnóstwo z nich jesteście w stanie wykonać same – nie mówię tu o misternych rysunkach czy turbo precyzyjnym frenchu, ale jest wiele alternatyw które są zaskakująco łatwe w uzyskaniu. Wystarczy odpowiedni pyłek – Holo, Neonowy lub Aurora, aby zwykły lakier nabrał blasku. Moje ukochane folie transferowe są banalne w stosowaniu, a z ich pomocą łatwo odmienisz bazowy mani. No i lakiery z efektami specjalnymi, takie jak Cat Eye, które wystarczy potraktować magnesem i utwardzić, aby uzyskać wyjątkowy wzór kociego oka lub mlecznej drogi – czasem naprawdę nie trzeba wiele. Od siebie polecam też nonszalanckie zdobienia typu… ciapki – czyli połączenia 2-3 kolorów wzbogaconych folią transferową, tak jak sama lubię najbardziej – możecie je zobaczyć we wcześniejszych wpisach.
- Lubię nosić długie paznokcie, ale nie umiem przedłużać.
Na rozwiązanie tego problemu czekają w kolejce hybrydowe lakiery budujące: stary dobry Semi Hardi, którego używałam już lata temu, jak również nowszej generacji – takie jak baza Semilac Extend Base. To moja ulubienica, gdy chcę przedłużyć paznokcie (można to zrobić nawet do 1cm). Nawet, jeśli tego nie robimy na co dzień – to naprawdę łatwe. Wystarczy szablon, nałożenie bazy w kształt z grubsza odpowiadający naszym preferencjom oraz późniejsze opiłowanie jej na docelową długość i kształt. I gotowe – nawet niewprawna ręka poradzi sobie z tą operacją, więc mit tego, że przedłużanie to żel, forma i salon – może śmiało przejść do lamusa.
Dodaj komentarz