3 eyelinery, które nigdy cię nie zawiodą

Czarna kreska to taki klasyk, że nie ma większej potrzeby uzasadniać konieczności posiadania porządnego eyelinera. Niestety, jakkolwiek 90% kobiet uwielbia idealną, smoliście czarną kreskę na oku, tak jej osiągnięcie to pewne wyzwanie. Dziś szybki przegląd 3 eyelinerów, które pozwolą wam uzyskać świetną linię łatwo, szybko i bezproblemowo. Nawet, jeśli macie dwie lewe ręce albo zaspałyście. 

Z eyelinerami sprawa ma się następująco: jeśli masz dużo talentu i samozaparcia, poradzisz sobie z każdym – nawet tym niewdzięcznym lub zaschniętym, i zawsze uzyskasz piękną, nieskazitelną linię. Jeśli jednak, jak większość z nas, jesteś śmiertelnikiem i zazwyczaj się spieszysz, a najbliższa ideału kreska wychodzi Ci zazwyczaj wtedy, gdy wybierasz się pod prysznic – warto poznać 3 eyelinery, które spełniają kilka istotnych warunków linera idealnego: są proste w obsłudze, mocno napigmentowane i trwałe. 
1. Klasyk w słoiczku: żelowy eyeliner Maybelline Lasting Drama Gel Liner
To chyba blogowy KWC – nie znam osoby, która nie byłaby z niego zadowolona. Chociaż wymaga osobnego narzędzia – pędzelka – to faktycznie jest wdzięczny i przyjemny we współpracy. Ma kremowo żelową konsystencję, jest masełkowo miękki, więc nie rozchlapuje się na powiece i nie tworzy nieplanowanych śladów poza tym miejscem, gdzie tego potrzebujecie.Jeśli chodzi o pędzelek, to chyba jedyny przypadek, gdzie ten dołączany do produktu w zestawie jest naprawdę niezły. Bardzo mały, poręczny, z wąską końcówką, która w parze z linerem naprawdę się sprawdza. Jest niesamowicie wydajny i zwykle zaczyna zasychać wcześniej, niż się kończy – wtedy ożywić go można kroplą Duraline. Jego najważniejsza moim zdaniem zaleta to jego konsystencja – na tyle kremowa, by wystarczyło jedno pociągnięcie, ale wciąż zwarta i „sucha”, by nie tworzyć plam. Jeśli lubicie tradycyjne linery z pędzelkiem – polecam.
2. Płynny liner Eveline Liquid Precision  2000 Procent
Kluczowe hasło w przypadku tego eyelinera to: głęboki kolor. Wiadomo, że każdy producent mówi tak o swoim produkcie, ale w tym wypadku to naprawdę czarny, asfaltowy, lśniący odcień. Zdecydowanie nie wymaga poprawek, końcówka jest całkiem precyzyjna, choć łatwiej o grubszą niż cieńszą kreskę, a po aplikacji lepiej przez kilka minut nie kichać – potrzebuje chwili, by zaschnąć. Jednak gdy już ułoży się na oku – daje naprawdę wyrazisty efekt, idealnie sprawdzi się na wieczór lub do zamaskowania sztucznych rzęs – płynna, mocno napigmentowana formuła pozwoli zamaskować w dowolnym miejscu to, co potrzeba. Kosztuje poniżej 10zł więc polecam tę inwestycję.
3. Pisakowy Pierre Rene Pen Eyeliner 
Na koniec – chyba moja ulubiona formuła linera w pisaku. Odkąd zaczęły masowo pojawiać się w drogeriach, wypróbowałam kilka z nich – często niestety okazywało się, że końcówka jest sztywna jak w prawdziwym flamastrze, zbyt ostra, albo łatwo wysycha i nie dozuje odpowiedniej ilości koloru. W przypadku niepozornego linera Pierre Rene jest inaczej: sam pisak jest zgrabny i pewnie leży w dłoni, a końcówka choć giętka i elastyczna, jest dość zbita i nie chlapie płynnym linerem który wycieka z wewnątrz. Robiąc research na jego temat, znalazłam wpis Agnieszki Dressed in mint która porównała go do słynnego linera Kat von D. Długie, wąskie włosie w tym linerze sprawia, że można narysować kreskę także przykładając je równolegle do powieki, nie ma mowy o poszarpanych krawędziach czy nieregularnym stemplowaniu. Mam ten liner już kilka miesięcy i na plus zasługuje też fakt, że wystarczy go wstrząsnąć i jest gotowy do użycia – nie wymaga próbnego dziobania powieki wyschniętą końcówką i nie wylewa się nieregularnie w najmniej spodziewanym momencie. Pisak Pierre Rene polubicie głównie ze względu na idealne dopasowanie do skóry – nawet w przypadku nieregularnej powierzchni czy opadającej powieki, liner nie przeskakuje i nie tworzy przerw. Mój ulubieniec ze względu na wygodę, precyzję i długotrwałą formułę. Na oku nie odbija się i nie tworzy pandy – zdecydowanie przetrwa bez problemu od rana do wieczora.

na dole: Eveline, pośrodku Maybelline i u góry – Pierre Rene
Tyle w kwestii eyelinerów: krótko i na temat, tak jak też powinien wyglądać proces powstawania kreski. 
Ręczę za tych kandydatów i polecam ich nie tylko w codziennym makijażu, 
ale zwłaszcza właśnie w takim – bo niezawodnie podkręcają wygląd oka, przy jednoczesnej wygodzie i komforcie stosowania.