Moja łazienka w nowym mieszkaniu

Po kuchni, salonie i domowym biurze – czas na jedno z najbardziej wyczekiwanych pomieszczeń w nowym mieszkaniu: łazienkę. Dziś zapraszam Was na wpis o tym, jak udała się łazienka i które rozwiązania szczególnie polecam.

Łazienka w bloku: koncepcja

Moja łazienka to około 5 metrów kwadratowych zlokalizowanych w bloku – co oznacza, że nie dysponuję dodatkową pralnią, pomieszczeniem gospodarczym czy odrębnym WC – a więc zadaniem było zmieścić wszystkie te funkcje w jednym i zrobić to maksymalnie funkcjonalnie. Podkreślam to, bo w poprzednim mieszkaniu dokuczał mi nie do końca przemyślany rozkład łazienki, wpływający głównie na niewykorzystaną przestrzeń do przechowywania. W tym wypadku zaczęłam więc od planowania właśnie pod tym kątem i nieskromnie powiem, że… pod względem wygody i maksymalizacji funkcji, ta łazienka udała się 10/10!

Zabudowa z pralką i suszarką w małej łazience

Łazienka dzieli się mimowolnie na 3 strefy. Pierwsza to ukryta w zabudowie zajmującej całą, naturalnie istniejącą już wnękę po lewej stronie – i od początku wiedziałam, że to idealny sposób, aby ukryć całe zaplecze z pralką, suszarką, deską do prasowania, koszem i środkami czystości. Za 4 smukłymi frontami, wykonanymi na wymiar przez zaprzyjaźnionego stolarza, kryje się moja ukochana przestrzeń, w której w końcu wszystko widzę, mam do tego łatwy dostęp, a poza tym – wygląda dobrze. Koniec z butelkami płynów do płukania na wierzchu, niedomykającą się pokrywą kosza na bieliznę czy deską do prasowania opartą gdzieś za drzwiami. W tej zabudowie, mimo jej skromnych wymiarów, ukryło się wszystko – a w praktyce sprawdza się to świetnie, bo dostęp jest łatwy i wygodny, a utrzymanie ogólnego porządku w łazience znacznie prostsze. Serdecznie polecam to rozwiązanie, tylko uprzedzam: zanim wykonacie zabudowę, bardzo dokładnie zmierzcie wymiary sprzętów – pralki i suszarki, z uwzględnieniem głębokości wraz z przyłączami i drzwiczkami. Mnie ten błąd kosztował pilną wymianę pralki ;). Przy okazji odpowiem na często pojawiające się pytanie – zarówno pralka jak i suszarka działają w tej zabudowie bez zarzutu: nic się nie trzęsie, nie rusza i nie przegrzewa, jedynie na czas suszenia, aby wentylacja działała w suszarce bez problemu, zostawiam uchylone drzwi od zabudowy. Oprócz tej głównej zabudowy, drugim największym miejscem do przechowywania jest wysoka do sufitu, płytka szafka nad wnęka z WC.

zabudowa kryjąca w sobie pralnię
pralka i suszarka typu slim ukryte idealnie

Pokój kąpielowy czy SPA?

Już na wstępie wiedziałam, że w mojej łazience musi znaleźć się wanna – mimo, że prysznic zapewne dodatkowo powiększyłby przestrzeń, nie mogłam zrezygnować z komfortowej przestrzeni umożliwiającej długie kąpiele z książką. Tu też pierwotny układ łazienki spowodował, że wanna wylądowała w z góry zakładanym miejscu – wnęce przeciwległej w stosunku do tej „gospodarczej”. Zmieściła się tam komfortowa wanna o wymiarach 160cm x 80cm, obudowana szklanym parawanem (zamontowanym na stałe), która wraz z deszczownicą służy także w razie potrzeby jako prysznic. Kącik z wanną to najbardziej estetyczna część łazienki, a to za sprawą wyjątkowej ściany pokrytej błyszczącą, białą jodełką, złotych podtynkowych baterii i półki – wnęki, która stworzyła naturalną przestrzeń do przechowywania kosmetyków i… książki lub telefonu. Podświetlona LEDem, jest bardzo praktyczna i optycznie dodaje łazience głębi.

Złote baterie w łazience: hot or not?

Łazienka jest jedynym pomieszczeniem w mieszkaniu, gdzie zdecydowałam się na złoto – od A do Z. Nie w wersji specjalnie glamour, raczej minimalistyczne i nowoczesne – błyszczące baterie podtynkowe REA, deszczownica, obudowa parawanu czy przycisk WC są spójnie złote i świetnie ożywiają monochromatyczną dość łazienkę. Generalnie paleta barw – między bielą a szarością – skłoniła mnie do tego, żeby skusić się na odrobinę złota i nie żałuję. Nie znudziło mi się, dodaje łazience blasku i klimatu, a od strony praktycznej – nie jest w żaden sposób bardziej wymagające, niż klasyczne chromowane baterie. Złoto jest też tak powszechne wśród akcesoriów wnętrzarskich, że bez problemu udało mi się dobrać takie detale jak kosz czy uchwyty do szafki umywalkowej. W tej ilości i natężeniu – mówię złotu zdecydowane tak.

jedna z niewielu odkrytych półek w łazience na podręczne „przydasie”

Toaletka z lustrem w łazience

Centralnym punktem łazienki, łączącym dwie strefy, jest sporej wielkości (80cm) podwieszana szafka z umywalką nablatową. Kolejny sporny punkt, co do którego słyszałam – to niepraktyczne, będzie się brudzić i zabierać miejsce. No więc do bólu praktyczna i pragmatyczna ja pozwoliłam sobie na to szaleństwo, a po blisko 10 miesiącach użytkowania mogę stwierdzić, że wcale nie jest źle i zrobiłabym to ponownie. Duża, wygodna umywalka jest komfortowa w używaniu, blat – łatwy do przetarcia gdy się zabrudzi, a ukryte podtynkowo baterie nadają temu kącikowi klasy. Wahałam się tu nad dużym, ozdobnym lustrem, jednak względy praktyczne wygrały i ogromna, wklejona tafla sprawia, że łazienka wydaje się większa, a w codziennym użytku można bez problemu przejrzeć się w całości. Koło lustra zwisa też złota lampa, która jest od początku niewypałem, jednak co do koncepcji – to świetne miejsce na oświetlenie, wymienię ją jedynie z czasem na kulę z mlecznego szkła, aby po pierwsze nie zbierała tak kurzu, a po drugie – równomiernie oświetlała przestrzeń.

Podsumowując – uważam, że biorąc pod uwagę wymiary tej łazienki, udało mi się z niej wycisnąć 100% jej użytkowych możliwości, w dodatku… z korzyścią dla kwestii estetycznej. No bo tak – ukryta zabudowa techniczna znika po zamknięciu drzwiczek, głębokie szuflady w szafce umywalkowej mieszczą ogrom rzeczy, a moja ukochana posadzka z płytek w angielskim stylu długo nie zdradza oznak zabrudzenia. Na ten moment nie ma w tej łazience rzeczy (poza felerną lampą, zamawianą w ciemno), które bym zmieniła. Jest pojemna, szybko się sprząta, no i zawsze wzbudza niewymuszone „WOW” u każdego, kto odwiedza nas po raz pierwszy.

Nie byłaby oczywiście taka, jak jest, gdyby nie wsparcie i realizacja najlepszej ekipy, jaką mogłam do tego zadania znaleźć – czyli chłopaków z firmy INVESA. Do dziś jestem wdzięczna panu Mateuszowi, odpowiedzialnemu właśnie za łazienkę, za anielską cierpliwość do mojej jodełki, dbałość o detale przy podłodze i staranność w działaniu oraz doradztwo – nie tylko wykonanie. Pamiętajcie: ekipa to więcej, niż połowa sukcesu, więc niezmiennie w Krakowie i okolicach odsyłam Was właśnie do INVESY (a TU więcej o tym, jak wyglądał remont).

A jak podoba się Wam? Przemyciłybyście któreś rozwiązania do swojego wnętrza?

lista zastosowanych materiałów:

  • płytki ścienne duże: Baldocer Blanco Natural 60x120cm
  • płytki ścienne jodełka: Equipe Chevron Gloss 186×5,2cm
  • płytki podłogowe: Halcon Brighton Grey 45x45cm
  • meble: wykonane na zamówienie przez M&M Meble
  • baterie: Rea Lungo Gold
  • wanna: Koło Supero 160x70cm
  • umywalka: model Invena z Leroy Merlin
  • parawan: Rea Elegant Gold 70cm
  • złoty przycisk do WC: Geberit

A na koniec… z czym zaczynaliśmy i co mamy – jest różnica, co? 🙂

niebieski to nie mój kolor – ale izolacja odpowiednia do łazienki właśnie taki ma 😉