Semilac Classy Lips: 10 kremowych pomadek nie do zdarcia

Mam wrażenie, że wystarczyło kilka cieplejszych dni, żebyśmy wszystkie zaczęły tęsknie wyciągać twarze ku słońcu i ku… makijażowym nowościom, równie lekkim i świetlistym. Tak już jest – nowy sezon, trochę więcej światła i z tej okazji – baaardzo kusząca nowość od Semilac, która przełamuje pewną konwencję. Koniecznie zobaczcie, o co chodzi z Classy Lips.

Classy Lips – tradycyjne pomadki w nowoczesnym wydaniu

Po fali jaka przetoczyła internet w kwestii płynnych pomadek, nie dałoby się już chyba w tej kwestii nic więcej wymyślić. Matowe, trwałe, metaliczne… wszystko już było. Sama matowe pomadki (o których pisałam tutaj) oczywiście uwielbiam, ale czasem mam ochotę sięgnąć po coś lżejszego, nie tylko w formule, ale i w wykończeniu. Matowy kolor na ustach nigdy nie będzie w stanie wyglądać lekko i bliżej natury – to pewne. I w tym momencie pojawia się Semilac z Classy Lips, czyli kolekcją tradycyjnych pomadek w sztyfcie, które są czymś więcej niż powrotem do klasyki miękkich i smarownych sticków. Szminki są bogate w emolienty oraz pigmenty zapewniające piękne wykończenie. Wzbogacenie ich formuły o witaminę E poprawia także elastyczność i chroni wrażliwą skórę ust przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.

semilac classy lips

semilac classy lips

semilac classy lips

semilac classy lips

Wyjątkowe już na pierwszy rzut oka

Muszę o tym wspomnieć, bo to coś, co doceniam zawsze na samym początku w danym kosmetyku. Design i jakość opakowań w pomadkach Classy Lips zdecydowanie nie zostały potraktowane po macoszemu. Smukłe, czarne opakowania otwierają się na klik, a kolorowe denka zawierają oznaczenie danego koloru. W dodatku w środku, już na pomadce, wytłoczone zostały semilacowe diamenty – mała rzecz, a cieszy.

semilac classy lips

semilac classy lips

semilac classy lips

Odcienie Semilac Classy Lips

005 BERRY NUDE – ciemny beż z odrobiną ceglastej czerwieni
012 PINK CHERRY – fuksja z domieszką różowego odcienia
063 LEGENDARY RED – legendarna i klasyczna czerwień
064 PINK ROSE – jasny i delikatny, neonowy odcień różu
066 GLOSSY CRANBERRY – nasycona czerwień o żurawinowym odcieniu
068 DELICATE RED – wiśniowa czerwień
067 JUICY STRAWBERRY – czerwień o odcieniu zmierzającym w stronę fuksji
083 BURGUNDY WINE – ciemna, klasyczna wiśnia
097 INDIAN ROSES – beż z domieszką brudnego różu
136 CREAMY MUFFIN – ciepły odcień kremowego, jasnego brązu w rodzaju frappe

semilac classy lips

semilac classy lips

Moje wrażenia, opinia, jakość pomadek

Nie mogę nie zacząć od tego, że bardzo cieszy mnie pojawienie się idealnego kompromisu między betonowym matem, a totalnym glow w postaci błyszczyków – a te dwie skrajne tendencje mocno się na rynku kosmetycznym ścierają. Bałam się tych pomadek pod tym względem, żeby nie okazały się po prostu śliskie, słabo napigmentowane i niezbyt precyzyjne. Na szczęście to przecież Semilac, więc po co mieliby wypuszczać kolejne łatwo ścieralne, satynowe pomadki? Classy Lips w zetknięciu ze skórą są owszem, kremowe, ale też nieco pudrowe – choć gładko suną po ustach, wręcz czuć ilość pigmentu jakimi są nasycone. Jasne, nie są tak precyzyjne jak płynna pomadka z malutkim aplikatorem, ale generalnie pięknie leżą na ustach, a z racji komfortowej formuły – idealnie wtapiają się w ich strukturę. Kolory są niesamowicie wyraziste, a wykończenie – satynowe, miękkie, bez nachalnego blasku. To, co autentycznie mnie zaskoczyło, to trwałość. Po zmalowaniu tych swatchy, po jakichś 30 minutach próbowałam je zmyć – chusteczką do demakijażu, a potem płynem micelarnym. Nic z tego, jeszcze przez 2 dni na lewej ręce miałam rozmyty ślad jak po oparzeniu ;). Także w tych kremowych, tradycyjnych maluchach jest moc.

Moimi faworytami są odcienie 064 – zdecydowany, wibrujący koral i 012 – ukochana, wiśniowa fuksja. 097 to najdelikatniejszy odcień z gamy, który wprawdzie na ustach i tak wypada dość ciemno – ale to nadal piękny, elegancki dzienniak.

semilac classy lips

Dajcie znać, co sądzicie o powrocie pomadek w tak klasycznej odsłonie

i czy któryś z odcieni wpadł Wam w oko?